niedziela, 17 marca 2013


3. W głowie cyrk w dupie karuzela.

Rano wstałam wcześnie bodajże była 8:22, wykąpałam się, zjadłamśniadanie i zaczęłam się pakować. Dalej nie ogarniam tego co się wokółmnie dzieje, powód rodziców powiedzmy sobie szczerze był beznadziejny,ale chociaż jakiś podali. Jednak wydaje mi się, że powód tej’wycieczki’ po Ameryce był zupełnie inny. Wkrótce się pewnie dowiem.Spakowałam w walizkę prawie całą zawartość szafy od butów aż po czapkii dodatki różnego rodzaju. Nie czułam w ogóle poczucia czasu, na zegarku dochodziła osiemnasta. Wsiadłam do auta z Paulem i odjechaliśmy. Paul wyglądał strasznie blado, jakby wcześniej połknął z dwadzieścia tabletek. Nie chciało mi się tym martwić tak więc podłączyłam słuchawki do komórki i muzyka zaczęła lecieć na ful. Najpierw puściłam 3W – łapy w górę, następny poleciał Eazy e – it’s on i M.O.P. – ante up. Ponownie pochłonęły mnie rozmyślenia tym razem o Tony’m. Coś ostatnio mam jakąś fazę na przemyślenia w szczególności mojego byłego i przeprowadzki. Tony był super chłopakiem z początku później gdy pojawiły się te wszystkie zdrady nadal nie tracił swojego uroku, niewiem jak on to robił, że za każdym razem wracałam do niego. Przesadził ostatnim razem.. sorry przedostatnim gdy z nim zerwałam na stałe. Decyzja podjęta – nie ma odwrotu. A ta małolata czego w ogóle u niego szukała? Lalki barbie? Cóż jak mnie nie będzie to będzie się pewnie prowadzał z takimi nastolatkami. Ciekawe ile lat będzie miała następna? Osiem, dziewięć? Usnęłam.
Byłam nad jeziorem, sama. Siedziałam na drewnianym mostku,
który prawie się załamywał, deski skrzypiały, jakby chciały 
aby je wymienić na nowe. Deska, która była pode mną złamała się
tym samym wrzucając mnie do wody, chciałam wyjść na powierzchnie,
ale nie mogłam.. tonęłam. Widziałam przed oczami tylko wodę,
gdy spojrzałam w górę ujrzałam blask słońca, czułam, że ostatni raz go widzę.
Po chwili tak jakby mnie nie było, czułam, że jestem duchem,
który wzbija się ponad chmurami. Z góry zobaczyłam, że jakiś chłopak mnie 
ratuje. Nie to nie był Tony.. Tony miał inną posturę, był
szerszy w barach itp. A ten chłoptaś miał króciutkie, blond włosy,
spodnie białe rurki i bluzkę różową. Tony z pewnością by się tak nie ubrał..
Jakimś cudem znalazłam się obok niego patrząc jak wyciąga z wody moje
ciało i klepie mnie po policzku abym wstała. Po chwili rozpoczął akcję ratowania mnie.
Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, teraz widziałam tylko zamglone postacie.
Chłopak powoli znikał mi z oczu, stawał się coraz mniejszy, aż w końcu zniknął.
A ja znowu się topiłam, i tym razem sytuacja się powtórzyła tylko z takim
wyjątkiem, że jakbym była normalną osobą, a nie duchem.
Obudził mnie zatrzymujący się samochód. Wysiadłam z niego ledwie przytomna, wzięłam swoje walizki, brat swoje i powędrowaliśmy do domu babci i dziadka. Stali już w progu przyglądając nam się badawczo. Z nimi była jeszcze jakaś kobieta widać było, że po sześćdziesiątce. Bardziej patrzyła na mnie niż na brata, w pewnej chwili jęknęła z obrzydzeniem. Zrobiłam głupią minę.
- Dziecko jak Ty się ubrałaś, wyglądasz jakbyś dopiero co przyszła spod latarni! – zaczęła kobieta, no to mi wjechała, stara baba pewnie samotna z jakimś wąsikiem na twarzy nie będzie mi tu gadać, że wyglądam jak dziwka. Po krótkiej chwili przyglądania się jej odpowiedziałam:
- Pani też nie wygląda najlepiej, a te zmarszczki na twarzy wyglądają jak cellulit. – baba zmierzyła mnie wzrokiem jeszcze raz i bez słowa weszła do domu moich dziadków.
- Babcia! – uścisnęłam ją mocno – jak ja Was dawno nie widziałam! – chwyciłam dziadka za rękę, a ten uścisnął mnie mocno. Zaraz dołączył się do nas Paul.
- Haha siostra jakie wzruszenie – powiedział. Weszliśmy do domu, a potem do pokoju, który przeznaczyli dla nas dziadkowie. Był fioletowy, z firanką w kwieciste wzorki, na parapecie stały słoniki z trąbą skierowaną ku górze i muszelki. Były dwa łóżka postawione obok siebie, popatrzyłam na Paula i uśmiechnęłam się szyderczo.
- Co? – zapytał.
- Przemeblowanie? Nie chcę spać razem z Tobą – wskazałam ręką na łóżka stojące obok siebie.
- Jasne – chłopak zabrał się za robotę, a ja rozpakowałam jego torbę w celu znalezienia jakiejś gumy do żucia, znalazłam ją w spodniach i poszłam na balkon, który ‘wystawał’ z naszego pokoju. Na przeciwko były jakieś domy, jakby rządek domów, obok ‘mojego’ też był rządek. W sensie, że z jednej strony i drugiej były budynki. Usiadłam na drewnianym, bujanym krześle i wpakowałam sobie do ust kilka gum. Jakiś chłopak przejeżdżał akurat na bmx’ie i zatrzymał się naprzeciwko mojego domu, wlepiając swoje gały we mnie. Znaczy na moje nogi ponieważ dzisiaj miałam miniówkę. Wystawiłam mu faka.
- Lubię niegrzeczne! – krzyknął.
- Lubię dziewczyny! – odpowiedziałam, a koleś podjechał pod mój balkon.
- To co nie umówisz się?
- Nie!
- Czego?
- Bo wolę dziewczyny, dotarło?! – krzyknęłam do kolesia. Miał na sobie szarą luźną bluzę i rybaczki dżinsowe też dość luźne, wyglądał tak na oko na około dziewiętnaście lat. Był łysy z bandaną na łbie. Weszłam do pokoju i ‘pożyczyłam’ od Paula kilka papierosów i zapalniczkę i wyszłam z domu. Trzeba poznać okolicę c’nie? Skierowałam się w prawo, minęłam z dziesięc domów, tak samo pomalowanych aż w końcu dotarłam do pomostu, z którego był widok na piękny ocean. W końcu to Sawannah. Usiadłam na ławce i włączyłam muzykę na ful. Ludzie oglądali się za mną, jakby nigdy nie widzieli człowieka.
- Siema nowa jesteś? – dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Tym razem jakiś sportsmen.
- Może… – wyciągnęłam z kieszeni fajkę i odpaliłam ją. Chłopak mi się przyglądał badawczo, po chwili zabrał mi ją i włożył sobie do ust – zabić Cię!? – prychnęłam.
- Nie zatrówaj się, ratuje Ci życie, nie widać? – pokiwałam przecząco głową.
- Ta w głowie cyrk w dupie karuzela… – powiedziałam.
- Wiesz.. jesteś tutaj najlepszą dupą..
- Nie obchodzi mnie to.. – odwróciłam wzrok i poszłam w kierunku małego baru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz