ROZDZIAŁ 20 – ” Kate ? To ty !? „
Około 21.30 zobaczyliśmy, że w naszą stronę zmierza mamaJustina. Miała, że tak powiem nieprzyjemną minę. Szła w nasząstronę i z dalekiej odległości krzyczała do Justina :
-Justin ! Matko Boska, jak ja się martwiłam! Lepiej uciekaj, bo jakcie dorwę to ….. – widziałam, że się zgrywała, na jej twarzypojawił się lekki uśmiech.
-Mamo, mamusiu – powiedział przez śmiech Justin – kocham cię –zrobił słodką minkę .
Ja, Chris i koledzy zwijaliśmy się ze śmiechu .
-Synu, wiesz, że masz kłopoty?
-Mam?
-Oo tak mój drogi. Nie dość, że nie powiedziałeś mi, żewychodzisz, to jeszcze nie odbierałeś komórki. Byłam u mamy Kate– pani Rose, u mamy Chrisa, u mamy Sophie i u mam połowy twoichkolegów. Ochroniarz jeszcze cię szuka, nawet nie wiem gdzie jest -tutaj kąciki jej ust poruszyły się i lekko się uśmiechnęła, poczym znów zrobiła się bardziej poważna – Myślałam, że coś cisię stało. Zrozum, że nie możesz wychodzić sam. To jest dlaciebie niebezpieczne. Masz bardzo dużo fanów, a wiesz ile antyfanów? No właśnie, też sporo. Coś ci się stanie i co ja zrobię? Maszmi tutaj obiecać, że już nigdy tak nie postąpisz. Rozumiemy się?
-Taa , rozumiemy . Obiecuję no. To rozumiem, że dostałem nauczkęi że kary nie będzie?
-Nie nie kochany. Będzie i to jeszcze jaka – chytrze, zabawnie sięuśmiechnęła – ale ja muszę się zastanowić .
Po tym chwilę jeszcze śmialiśmy się. Mama Justina zadzwoniła doochroniarza, aby uświadomić mu, że znalazła syna i że ma po nichprzyjechać. Po kilku minutach już był przed bramą skateparku. Justin pożegnał się z kolegami, po czym zbliżył się i nachyliłnade mną. Widziałam jaki był skrępowany, w końcu tam była jegomama. Ale jednak pocałował mnie prosto w usta. Pattie stała jakwryta, była zaskoczona, ale uśmiechała się szeroko. Po tym cozrobił Justin uśmiechał się i patrzył w ziemię. Ni stąd , nizowąd mama piosenkarza zwróciła się w naszą stronę ipowiedziała :
-Widzę, że ten mój synek ma bardzo dobry gust. To po mamusi –uśmiechnęła się dumnie.
Wybuchnęliśmy śmiechem, po czym Justin z mamą ruszyli w stronęsamochodu. Widziałam, że Justin jeszcze się odwrócił,uśmiechnął, puścił oczko i wsiadł do auta. Odjechali.
Wyszłam z skateparku i szłam w stronę domu. Zrobiłam parękroków, po czym zobaczyłam, że jedzie wielkie, czarne auto izatrzymuje się. Ktoś uchylił ciemną szybę i zobaczyłam głowęPattie.
-Kate, przepraszam, że musisz sama wracać do domu, a my się wozimy– powiedziała z szerokim uśmiechem – ale mój syn nie wpadł nato, żeby cię podwieźć. Cóż, rozumiesz, facet to facet, każdyjest taki sam.
-Mamoo! – krzyczał Justin, który siedział obok niej.
-Ale to prawda, i nie mamuj mi tutaj. Wsiadaj Kate – powiedziała,po czym weszłam do samochodu i usadowiłam się koło Justina.
Mimo że skatepark jest blisko mojego domu to była to bardzo miłospędzona jazda. Mama Justina nie przestawała mówić. Opowiadała otym, jak Justin był mały, jak robił siku do nocnika. Żaliła się,że zawsze źle usiadł na nocnik i obsikiwał wszystko i wszystkichdookoła. Justin chwycił mnie za rękę i gładził ją swoimpalcem. Po chwili byliśmy pod moim domem. Teraz Justin pocałowałmnie tylko w policzek. Nie dziwię mu się, mi by też było wstydprzed mamą.
Weszłam do domu, wszyscy już spali. Udałam się do pokoju,przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
Rano obudziłam się, wzięłam prysznic, ubrałam się, umalowałamsię delikatnie i zeszłam na dół, na śniadanie. Usiadłam przystole, gdzie jadła mama i Emily.
-Gdzie wczoraj byłaś? Kładłam spać się o 22, a ciebie jeszczenie było…. co ty sobie myślisz….? – powiedziała mama
-Byłam w skateparku z Chrisem i Justinem. Przepraszam, alezasiedziałam się.
-Nie rób tak więcej.
I to wszystko? Jezu….. „nie rób tak więcej”. Tydzień temupowiedziałaby jak się o mnie martwiła, ile domów obdzwoniła, żenie mogła spać. A teraz? Nie rób tego więcej….. pf. Emilywyczuła co się stało, bo się nawet nie odzywała.
Dzisiaj zakończenie roku szkolnego. Przedpołudnie minęło szybko.W szkole tylko formalności. Nie przetrzymywali nas długo, pogodzinie mogliśmy już iść do domu. Więc są już WAKACJEE!Justin ma dzisiaj koncert, jutro też i pojutrze też …. czyli niebędziemy się widzieć. Wcześnie rano jedzie już na próby, a jakwraca jest zmęczony i marzy tylko o tym, żeby spać. Trudno,przecież na tym polega jego praca. Może umówię się z Sophie.Dawno się z nią nie widziałam. A w domu nie chcę siedzieć, bojakby to łagodnie powiedzieć, atmosfera jest nie do zniesienia.Wzięłam komórkę do ręki i chciałam wybierać numer Sophie, gdyzobaczyłam, że ktoś dzwoni.
-Tęsknie skarbie – powiedział głos w słuchawce, był lekkozachrypnięty
-O to ty ! Super, że dzwonisz. Umieram tuu, właśnie chciałamdzwonić do Sophie, bo w tym domu da się zwariować. A co ty robisz?Nie masz koncertu?
-Ja siedzę na fotelu i czekam, bo za 10 minut mam wyjść na scenę.A ty się nie przejmuj, spróbuj pogadać z mamą.
-Pf, to nie ma sensu. Po prostu wyjdę gdzieś z Sophie i poproblemie….
-Eh. Ale wiesz, że potem musisz wrócić do domu?
-Wiem, ale na razie o tym nie myślę. Ja kończę kochanie, muszędo niej zadzwonić, bo Jake mnie wyprzedzi .
-Dobrze , kocham cię, mała.
-Idź podbijaj świat gwiazdorku – zaśmiałam się.
Rozłączyliśmy się i wybrałam numer Sophie. Odebrała, po czymzaproponowałam jej wypad na miasto, na lody, na sklepy. Pewnie nicnie kupię, bo i tak nie mam pieniędzy, a mamy się teraz nie będępytać, bo i tak mi nie da. Więc ja będę tylko oglądać. Zgodziłasię, umówiłyśmy się za pół godziny na przystanku. Przebrałamsię. Ubrałam fioletowe rurki i czarny t-shirt z napisem ‘nobody isperfect, my name is nobody’ oraz czarne buty z nike, które kiedyśprzysłał mi tata. Wtedy jeszcze się z nami kontaktował. Włosyopaską odgarnęłam do tyłu. Powiadomiłam mamę, że wychodzę,żeby nie miała znowu do mnie pretensji. Emily chciała koniecznieiść ze mną, ale udało mi się ją spławić. Wyszłam i po chwilibyłam na przystanku. Po pół godzinie wraz z Sophie dotarłyśmy namiasto, a obok nas stało pełno budynków, w których znajdowałysię sklepy, kawiarenki, centra handlowe. Weszłyśmy do jednego znich. Oglądałyśmy ciuchy, przebierałyśmy, wygłupiałyśmy.Weszłyśmy do sklepu dla niemowląt, żeby kupić coś mamie odSophie, a raczej bratu. Tak, teraz wiadomo, że moja przyjaciółkabędzie miała braciszka. Oglądałyśmy ciuszki, takie malutkie isłodkie. Niespodziewanie wpadłam na jakiegoś potężnego pana, ażśpioszki spadły mi na ziemię.
-Oj przepraszam – powiedziałam podnosząc ciuszek.
-Nic ci się nie stało? – popatrzył się na mnie. Zobaczyłamznajomą twarz. – Kate? To ty?
-Tato?
Zbliżył się i przytulił mnie mocno. Czułam się dziwnie. Takdawno go nie widziałam.
-Jak ty wyrosłaś ! Jak cię widziałem ostatnio to dosięgałaś mido pasa. A teraz już do ramion! Jest tu Emily albo mama?
-Nie ma…. jestem tutaj z Sophie….nie wiem czy ją jeszczepamiętasz.
-Jasne, że pamiętam, to twoja przyjaciółka. A co u was słychać?Co wy robicie w sklepie dla niemowląt? Będziesz miała rodzeństwoczy co? Mamie aż tak się powodzi?
-Ja nie, Sophie będzie miała. Mamie się powodzi. Niedługo bierześlub. Jest szczęśliwa z mężczyzną, który ją kocha i jej niezdradza. – popatrzyłam znacząco.
-Kate…..
-Ja już chyba pójdę, bo idzie ta twoja dziewczyna. – zobaczyłamblondynę z wielkim brzuchem. Jest w ciąży. Tata ma nowąrodzinę…..a on nas już nawet nie pamięta. – Mam nadzieję, żeto dziecko nie będzie musiało przeżywać tego co ja i Emily. Cześć, tato.
-Córeczko….. -chwycił mnie za rękę – przecież wiesz, że jawas kocham ciągle. Może wybierzemy się we trójkę , ja, Emily ity na jakąś wycieczkę? Zabiorę was gdzieś, co o tym sądzisz?
-Nie wiem…. wątpię, że Emily będzie chciała. I ja chyba teżnie chcę. Już niedługo będziesz mógł zabrać dziecko, którenaprawdę kochasz. Podeszła do nas blondyna z toną tapety na ryju.
-Cześć – uśmiechnęła się serdecznie, rękę trzymała nabrzuchu
Nie odpowiedziałam.
-Muszę iść. Pa tato.
-Kate, macie ten sam numer telefonu? – zawołał za mną, ale nieodpowiedziałam.
Wróciłam do Sophie, która dalej oglądała ciuchy dla brata.Opowiedziałam jej całą sytuację, która miała miejsce. Byłazaskoczona. Radziła mi, żebym jeszcze do niego podeszła i umówiłasię z nim na spotkanie, ale ja nie chciałam. On ma swoją rodzinę,my swoją i niech tak zostanie. Nie możemy się z Emily wpieprzać wczyjeś ułożone, piękne, wymarzone życie. Nawet jeśli ten ktoś,kiedyś rozwalił nam nasze. Po tym wszystkim wróciłam do domu.Mama siedziała na kanapie i czytała jakąś gazetę. Wyłoniłagłowę zza gazety, aby zobaczyć kto przyszedł.
-Cześć mamo! – krzyknęłam z przedpokoju – jestem !
-Widzę, w kuchni masz obiad. Podgrzać ci, czy sama sobiepodgrzejesz?
-Podgrzeję.
Poszłam do kuchni i zrobiłam to, co miałam w zamiarze. Z talerzemusiadłam koło mamy i w ciszy jadłam obiad …..
____________________
-no i mamy 20 rozdział ! xd może być ?
-a teraz uwaga !
kolejny dodam , jak będzie 30 komentarzy . ;>

- nie wiem czy widziałyście ten filmik . KLIK. jak go zobaczyłam , to poległam ze śmiechu ;p od 1:48 jest najlepsze- słodkieee . miałam masakrycznie zły dzień , jak to zobaczyłam , tonormalnie się śmiałam chyba przez 15 minut xd
-do kolejnego kochane ! ;** <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz